interview

czwartek, 6 lutego 2020/ 119 dzień życia w Niemczech

Wiele lat temu miałam marzenie. Chciałam pracować w hotelu. Wydawało mi się, że to jest po prostu super praca, taka ekscytująca i przyjemna, ciągle nowi ludzie i ten ruch, ta zmiana, ten szum ludzkich losów i walizek. To marzenie na polskiej ziemi nigdy się nie spełniło. Owszem, miałam w zawodowym życiu i nowych ludzi, i ruch, i zmiany, i szum ludzkich losów, i szum walizek, w tym własnych, ale nigdy, nigdy nie pracowałam w hotelu.

Kontynuuj czytanie →

Ferdynand Graf von Zeppelin Ikar pięćdziesięcioletni

wtorek, 4 lutego 2020/ 117 dzień życia w Niemczech

Dzisiaj zagadka: co łączy „Hindenburga”, największy sterowiec lat trzydziestych minionego wieku, z „Titanikiem”, największym statkiem pasażerskim początku XX wieku? (oprócz ludzkiej pychy, nieziemskiego luksusu, czytelni i eleganckich jadalni?)

Kontynuuj czytanie →

kac w butach

poniedziałek, 27 stycznia 2020/ 109 dzień życia w Niemczech

To nie jest prosty język. Za nic nie mogę zapamiętać, jak się tu mówi na obcas. Od dnia wystawy chodzę i zaczepiam Męża, za każdym razem sprawdzam w słowniku i w telefonie, kładę się spać i wstaję, a wszystko to z ciągłym pytaniem: jak jest ten nieszczęsny obcas. Nie pomaga mi wiedza, że to identycznie jak ustęp, akapit czy wyjątek (taki z tekstu, że fragment). Wreszcie dzisiaj rano JEST!

Kontynuuj czytanie →

ach, takie buty

czwartek, 23 stycznia 2020/ 105 dzień życia w Niemczech

Siła w idiomach. To one pokazują, jak bardzo jako plemiona na tym samym kontynencie jesteśmy do siebie podobni. Frazeologia osadza nas wszystkich w tym samym kręgu kulturowym, gdzie mowa ciała i przedmioty codziennego użytku odsłaniają i nasze doświadczenia, i każdą naszą żenadę.

Kontynuuj czytanie →

nic bardziej mylnego

wtorek, 21 stycznia 2020/ 103 dzień życia w Niemczech

Cała zabawa z różnicami kulturowymi polega na tym, że ujawniają się one w chwilach najmniej spodziewanych. Przecież, gdyby nasz kulturowy podróżny, świadomy wszystkiego, nie wychylał nosa ze swej zony komfortu, wyłącznie popijając kawkę i ze stoickim spokojem obserwując zachodzące procesy, byłoby o wiele nudniej prościej. I nikt nigdy nie potrzebowałby armii konsultantów relokacji. No i nie byłoby zaskoczeń. Tych większych i tych malutkich. Dzisiaj o zaskoczeniach, a w zasadzie o jednym, ale znaczącym.

Kontynuuj czytanie →