leżę i pachnę

niedziela, 24 listopada 2019/ 74 dzień życia w Niemczech

Lubię takie poranki. Wstałam sobie cichuteńko, cały dom jeszcze śpi, jest niedziela i ja, mój pies i moja właśnie zaparzona kawa, wszystko w tej ciszy, w idealnym współbycie. Na kolanach laptop, kolejny kupowany od lat według jednego jedynego kryterium: ma być piękny i mały. I taki właśnie jest. A zatem stukam sobie w klawiaturę, popijam kawkę, pachnę też nieźle (wczorajszy prezent od Męża), a zatem prawie jak w powiedzeniu, tyle że nie leżę, a półleżę na szezlongu (dziękuję ci, IKEO, za ten powrót do, wydawałoby się, archaicznego już mebla. On działa i wygrywa wszystkie konkursy na pracę w domu. Polecam!).

Kontynuuj czytanie →

der Schimmel

środa, 20 listopada 2019/ 70 dzień życia w Niemczech

Czytam tu sobie sporo mądrych książek. I znajduję w nich ładne definicje. A potem idę do ludzi i teoria nabiera kolorów i kształtów.

Kontynuuj czytanie →

sprzedam opla

czwartek, 14 listopada 2019/ w Polsce

Jeżdżę sobie po moim polskim mieście i patrzę. Miło się patrzy. Jesień nadal cudna, choć już chłód i wiatr, ale na ulicach piękne Polki, barwnie ubrane, domy przyzwoite, samochody dobre. Przypomina mi się pytanie zaprzyjaźnionego Niemca, jak to jest, Karolina, że tu u was, bei euch, pensje niższe, koszty niemałe, a wszystko jak w Niemczech? No nie wszystko, chwalić Boga. I nie wszystkie pensje niższe.

Kontynuuj czytanie →

kultureller Unterschied

środa, 13 listopada 2019/ w drodze do Polski

Jadę do Polski! Gęba mi się śmieje, bo kocham to moje miejsce na ziemi. Kocham mój polski dom i ubóstwiam do niego wracać. I lubię mój niemiecki dom i też lubię do niego wracać. No to kim jestem? Wiadomo. Jestem zwycięzcą. 

Kontynuuj czytanie →

French chic prosto ze szwedzkiej sieciówki

piątek, 8 listopada 2019/ 59 dzień życia w Niemczech

W każdym mieście świata pędzę do H&M. Tak, wiem, to pogardzana, wyszydzana, dezawuowana sieciówka, wielki szwedzki koncern szyjący w bangladeszach
i islamabadach. I jednocześnie cudny skandynawski pomysł na to, że moda może być dla wszystkich, egalitarna, za sensowne pieniądze i na czasie.

Kontynuuj czytanie →

stracić głowę, czyli z colą rzeczy ułożyłyby się lepiej

wtorek, 5 listopada 2019/ 56 dzień życia w Niemczech

Pamiętacie, jak we wpisie o bajkach pisałam o Europie XVII wieku? O nędzy? O społecznych sposobach na wyrwanie się z biedy? W kolejnym, XVIII wieku, ciśnienie społeczne tylko się podniosło. W ciągu stu lat (1700-1801) liczba ludności w krajach Starego Kontynentu powoli, ale konsekwentnie rosła.
Na przykład w przeddzień Rewolucji Francuskiej we Francji było o 10 milionów mieszkańców więcej niż pod koniec siedemnastego wieku. Bieda na wsi sprawiła, że ludzie przenosili się do miast, które zupełnie nie były na to przygotowane. Między miejskimi murami robiło się coraz ciaśniej i coraz biedniej, dla większości każdy dzień był walką o przetrwanie. Ponadto to właśnie w miastach łatwo było o porównanie do tych, którym się poszczęściło (królowie, arystokracja, zamożni mieszczanie), co sprawiało, że w powietrzu robiło się  gęsto od emocji. Królewska, dziś jakże anegdotyczna, rada o jedzeniu ciastek zamiast chleba okazała się prawdziwą iskrą. Detonacja w postaci rewolucji zmiotła feralną doradczynię, a z nią ustrój nie spełniający oczekiwań. 

Kontynuuj czytanie →