powinnam była powiedzieć

czwartek, 17 października 2019/40 dzień życia w Niemczech

Są takie dni, kiedy domofon dzwoni jak oszalały i bez przerwy biegam do drzwi odbierać paczki i listy. Paczki – ponieważ zamawiamy jednak sporo przedmiotów przez Internet i ta forma zakupów jest równie rozwinięta tutaj jak w Polsce. Listy – ponieważ w tym pięknym kraju Deutsche Post jest bogiem i nie mailem, nie gołębiem, a przez Deutsche Post dostajemy wszystkie pokwitowania, rachunki, wieści z urzędów i inne.

Kontynuuj czytanie →

zonk?

środa, 16 października 2019/ 39 dzień życia w Niemczech

Pamiętacie Frau Stil, naszą stylową sąsiadkę? Już na samym początku wspólnego sąsiedztwa zadała odzieżowego szyku i jeszcze przyniosła kwiatek na powitanie. Cudną, wyrośniętą orchideę, ze strumieniami białych kwiatów opadającymi z dwóch stron grubej zielonej łodygi. Trudno, że nie lubię orchidei. Wzięłam wybujały egzemplarz pod swój dach i umieściłam w łazience.

Kontynuuj czytanie →

Weisse Elster


wtorek, 15 października 2019/ 38 dzień życia w Niemczech

Ilekroć jedziemy tych osiemset kilometrów z Poznania do Frankfurtu i wjeżdżamy w okolice Lipska, natychmiast myślę o księciu Poniatowskim. Co zrobić. Wszystko przez babcię Irenkę.

Kontynuuj czytanie →

pamięć mięśnia

niedziela, 13 października 2019/ Polska, ostatni, 15. dzień wakacji od Niemiec

Kiedy robiłam piątkowy wpis, był jeszcze ranek, niczego nieświadomy i spokojny, pachnący kawą, lekko jesiennosłoneczny. Nic nie zapowiadało nadchodzącej katastrofy. Na połowę dnia miałam umówione ostatnie akordy pobytu w Polsce, w tym mój osobisty beauty sector: kosmetyczka, fryzjer, obiad z tatą, zaprzyjaźniony butik, drobne zakupy, a wieczorem pakowanie kolejnej części dobytku do Niemiec.

Kontynuuj czytanie →

moje łóżeczko i moje miseczki

niedziela, 6 października 2019/Polska, 8 dzień wakacji od Niemiec

Nieco ponad tydzień temu zjechałyśmy z Juniorką do Suchego. Zaczęły się Herbstferien, genialny niemiecki wynalazek spod szyldu „bądźmy rozsądni”. Po co kumulować wakacje wyłącznie latem i zimą? Lepiej złagodzić stres powrotu do szkoły i jesienią wyrwać się na dwa tygodnie gdziekolwiek, byle z dala od die Schule. No to się wyrwałyśmy. Wróciłyśmy do Polski, do naszego cudnego mieszkania, które teoretycznie planujemy wynająć. Teoretycznie i planujemy, ponieważ jestem z tym miejscem związana silnym macho-posiadającym uczuciem i myśl, że ktoś miałby jeść z mojej miseczki i spać w moim łóżeczku jest co najmniej, no cóż, nieprzyjemna.

Kontynuuj czytanie →

Galatea (i Pigmalion)

czwartek, 26 września 2019/ 35 dzień życia w Niemczech

Tutaj, to znaczy w Niemczech, bardzo często dachy, które są płaskie, obsiewa się trawą, czasem drobnymi krzewami. Jeszcze nie dotarłam do źródła, które by mi to wytłumaczyło. Myślę, że to element eko życia, w końcu każde ździebełko wsysa CO2, by oddać tlen. Wzrusza mnie ta zielona gospodarność. I w dodatku wzrusza, można powiedzieć, co dnia, ponieważ kilka takich dachów widzę z okna i z tarasu. Moim ulubieńcem jest ten najbliższy, na którym rosną jakieś pełzające skalniaki, niektóre jeszcze ciemnozielone, niektóre już zrudziałe od tegorocznych upałów i słońca. I wśród tych skalniaków ktoś postawił kruka. Kruk (a może gawron? Detale z tej odległości są trudne do uchwycenia) jest spory, czarny jak to kruk, po niemiecku solidny, więc zapewne z jakiegoś metalu i wygląda jak najprawdziwszy ptak. Głowę ma nieco pochyloną, ostry dziób zwrócony w dół w wyczekiwaniu na dogodny moment, by szybkim ruchem załatwić jakiegoś robaka. Mistrzostwo świata. Napięcie jest takie, że co rano spoglądam przez szybę, by sprawdzić, czy w końcu coś dziabnął.

Kontynuuj czytanie →