Eltville am Rhein: róże (i marketing)

czwartek, 11.06.2020/238 dzień życia w Niemczech

Eltville nad Renem jest niewielkim miasteczkiem o dokładnie udokumentowanych początkach – dzięki temu szczyci się, że wspomina się o nim już w średniowieczu i na piśmie. W ogóle w przypadku Eltville określenia „szczycić się” i „wspomina” to słowa klucze. Eltville starannie dba bowiem o to, by o nim mówiono i nie pozostawia tych spraw przypadkowi. Kalendarz imprez ma Eltville wypełniony jak atrakcyjna panna bilecik na dziewiętnastowiecznym balu. Latem niemal każdy weekend to albo degustacje lokalnych win, albo win musujących, albo oglądanie róż, albo smakowanie delicji okręgu Rheingau. Albo truskawek. A gdy kończy się lato, rozpoczynają się: muzyczna jesień, festiwal vintage, bożonarodzeniowe światła na ulicach starego miasta i oczywiście klasyczny jarmark. O old-timer festival nie wspominając (cztery razy w roku). Jak widać okazji, aby wpaść do Eltville, nie brakuje. A zatem, jak jest okazja (a nawet jak jej nie ma), zajrzyjcie do Eltville nad Renem, bo warto. Choćby dlatego, że to urocze miejsce jest. I wina, jak róże, mają naprawdę doskonałe 😉 .

Zacznijmy od róż tradycyjnych. Eltville nosi zaszczytne miano Rosenstadt, Miasta Róż, a taki przydomek jest przywilejem jedynie dziewięciu miast Niemiec. Aby można było tak się nazywać – według Niemieckiego Towarzystwa Przyjaciół Róż – róże powinny miasto definiować i być wyraźnie obecne w jego przestrzeni*. Ten warunek Eltville spełnia aż nadto. Różami wypełnione są nadrzeczne bulwary i wąskie uliczki Starówki. I naturalnie cel naszej tegorocznej wędrówki, serce Dni Róż: fosa i mury Zamku Elektorów obsadzone są różanym bogactwem na każdej dostępnej połaci parteru i piętra.

Róże oszałamiają kolorami i zapachami – w murach zamku jak w tyglu unosi się charakterystyczna woń kwiatowych płatków (a róża zalicza się do perfumiarskich standardów, zawsze obecna, choć nie zawsze na pierwszym planie. Rok 2020 to rok, w którym róża wraca na olfaktoryczną scenę w głównej roli i najnowsze zapachowe premiery wyraźnie to potwierdzają (a o niemieckich perfumach z różą przeczytasz tutaj).


A teraz eltvillskie róże inaczej:

Dom „Róża” z XV w.  To z kolei miły dowód na to, że miasto rzeczywiście od stuleci wiązało się z królową kwiatów. W karczmie „Uff der Rosen” bywał nawet Goethe.


Róża kamienna, czyli rozeta (różyca), architektoniczne cudo z kamienia, czyli ornament w kształcie rozwiniętej róży, okrągłe okno o skomplikowanym designie, często wypełnione witrażami. Korzenie (nomen omen) takiej róży sięgają starożytności i nawiązują do rzymskiego okrągłego okna zwanego oculusem, służącego wpuszczaniu i światła, i powietrza. Oczywiście przykładów wysmakowanych rozet nie brakuje w Europie, jedną z najsłynniejszych i najpiękniejszych jest ta w paryskiej Notre Dame, ale i w Eltville znalazła się reprezentantka gatunku 🙂 . 

I … lody różane. Niby drobiazg, ale jakie to spójne 🙂 .
Nigdy wcześniej nie jadłam lodów różanych. Smakowały dokładnie tak, ja pachną świeże róże w ogrodzie wcześnie rano …


A już w sobotę dalsza część o Eltville. Tym razem z Gutenbergiem w roli głównej (po prawdzie to z niezliczoną ilością Gutenbergów…).

Tschüss!


*Rosenstadt nie jest chronionym znakiem towarowym, co oznacza, że w niektórych przypadkach miasta i gminy dość samozwańczo tytułują się w ten sposób. A zatem warto zachować turystyczną czujność.


Ważne: jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie zdjęcia są autorstwa Juniorki lub mojego.

Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.

Zamów książkę →

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.