09.06.2023
Urody tego miejsca nie oddają żadne zdjęcia. Neoklasyczna kaplica jest elegancka, po królewsku majestatyczna, a zarazem (wewnątrz) przytulna w sposób trudny do opisania słowami. Wyłania się na końcu cisowej alei, tuż za małą oranżerią pałacu Charlottenburg – jak brama do innego świata. Niewielkie rondo obsadzone słodko pachnącymi różami uprzedza, że ten, kto spoczywa wewnątrz, był ważny i kochany.
A potem tylko wysokie drzwi z pozłacaną klamką i już. Chłód i cisza, i ciepłe światło, cztery sarkofagi, ale tylko jeden promieniuje perłową poświatą. Luiza, królowa Prus. Christian Daniel Rauch, autor tego dzieła, naprawdę był mistrzem. Patrzę i nie wierzę własnym oczom. Królowa wygląda jak żywa! A każda z fałd jej szaty spływa po ciele jakby była z materiału, nie z kamienia. Złudzenie jest tak silne, że niemal wyciągam rękę, by wygładzić tkaninę.
Rauch był geniuszem!*
Jestem tak wzruszona urodą całości, że mam łzy w oczach.
I jednocześnie cieszę się jak dziecko, że wreszcie to wszystko widzę, w normalnym postkowidowym Berlinie, w gorący czerwcowy dzień.
Jeśli mieszkacie Państwo w okolicy albo wybieracie się do Berlina na wakacje, koniecznie zajrzyjcie do Charlotenburga! To tu, w krajobrazowej części parku, przytulnie chłodnej w to upalne lato, znajdziecie wyjątkowe mauzoleum. A romantyczną historię tej, dla której zostało wzniesione to miejsce, spisałam tutaj (klik).
Polecam!
* Więcej o sarkofagu i jego niezwykłych losach przeczytacie tutaj: klik
Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.
Zamów książkę →