moje łóżeczko i moje miseczki

niedziela, 6 października 2019/Polska, 8 dzień wakacji od Niemiec

Nieco ponad tydzień temu zjechałyśmy z Juniorką do Suchego. Zaczęły się Herbstferien, genialny niemiecki wynalazek spod szyldu „bądźmy rozsądni”. Po co kumulować wakacje wyłącznie latem i zimą? Lepiej złagodzić stres powrotu do szkoły i jesienią wyrwać się na dwa tygodnie gdziekolwiek, byle z dala od die Schule. No to się wyrwałyśmy. Wróciłyśmy do Polski, do naszego cudnego mieszkania, które teoretycznie planujemy wynająć. Teoretycznie i planujemy, ponieważ jestem z tym miejscem związana silnym macho-posiadającym uczuciem i myśl, że ktoś miałby jeść z mojej miseczki i spać w moim łóżeczku jest co najmniej, no cóż, nieprzyjemna.

Ja myślę tak, a mój Mąż inaczej. Dlatego, pod wpływem jego tabelek i jakże rozsądnych wyliczeń wykonuję drobne kroki, które symulują (także przede mną samą) moją chęć wynajmu tej nieruchomości, o której myślę jak o czwartym dziecku (dla uzupełnienia: pierwsze to Juniorka Pierwsza, drugie to Juniorka Druga, trzecie to Sunia). A zatem podczas tego pobytu wykarczerowałam pokoje Juniorek i wypucowałam okna (czyli jednak psychiatryk – myję okna po każdej stronie Odry 🙁 ). Zaprosiłam też profesjonalnego fotografa od wnętrz, którego prawdziwy bądź udawany zachwyt tylko umocnił mnie w przekonaniu, że casting na idealnego najemcę będzie trwał długo i nie wiem, czy taki cud już się na tej planecie narodził.

Za chwilę zapłacę worek brzęczących złotych monet za tę usługę i odbiorę plik z fotkami. Jak znam życie będą tak fajne, że zrozumiem po raz kolejny, iż jedynym sensownym najemcą jest postać doskonale mi znana z lustra. Czyli ja.

I obawiam się, że doprawdy, nie jest to rozwiązanie, o którym myślał mój ukochany Mąż, który aktualnie płaci kredyt za Suchy i czynsze w Niemczech, a ponadto opłaca zastrzyki przeciwmigrenowe naszej starszej córki. I naturalnie, choć wiem, że przelicznik euro do złotówki jest w tej chwili nadzwyczajnie korzystny dla zarabiający w eurozonie, to jednak pensja mego Męża nie jest z gumy, podobnie jak jego legendarna cierpliwość i spokój.

Aj, coś mi się wydaje, że kompromis w tym wypadku będzie wyjątkowo bolesny 🙁 .

No jak żyć, Panie Premierze, jak żyć????

Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.

Zamów książkę →

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.