śliska sprawa

13.05.2021


Gdybym miała szukać analogii, to Volkera Kutschera porównałabym do polskiego Marka Krajewskiego. Tyle, że Kutscherowski komisarz Rath wydaje się mniej psychologicznie złożony od wrocławskiego Mocka. I, jeśli trzymać się kolorystyki charakterystycznej dla powieści noir, to w porównaniu z Breslau, Berlin wypada ociupinkę blado. Za to nad Odrą czerń aż mieni się odcieniami, z czasem przechodząc nawet w patologiczną nierozrzedzalną singularity black*.
I pomimo tej różnicy, a może właśnie przez nią, „Śliska sprawa” okazała się lekturą wciągającą i baaaardzo przyjemną. Zapraszam!

Nie bez kozery w pierwszym akapicie porównałam obu autorów. Pomijając gatunek literacki, w którym się specjalizują, są także w podobnym wieku i mają za sobą podobne wszechstronne humanistyczne wykształcenie. I obaj noszą kapelusze 😉 . Kto zresztą był na jakimkolwiek spotkaniu czytelników z Markiem Krajewskim (polecam!)**, ten wie, że autor, niezwykle zresztą zdyscyplinowany i punktualny, konsekwentnie ubiera się tak, jakby był jednym z bohaterów swoich powieści, a eleganckie garnitury, fulary i płaszcze do dziś zamawiał w którymś z dobrych przedwojennych magazynów mody męskiej.

O niemieckim Kutscherze wiem zdecydowanie mniej, oprócz, oczywiście znamiennego faktu, że „Babylon Berlin”, jedna z najdroższych produkcji serialowych naszych czasów, została oparta właśnie na przygodach komisarza Gereona Ratha w czasach wielobarwnej Republiki Weimarskiej. Republiki pełnej namiętności, szarpanej konfliktami rozmaitych ruchów społecznych, państwa imigrantów i uciekinierów różnej maści, praktycznej emancypacji kobiet i rodzącego się nazizmu, wykarmionego m. in. upokorzeniem Niemiec po  1. Wojnie Światowej. To także czas nowych technologii i ich wykorzystania: w Berlinie, stolicy Republiki, dzięki nowoczesnym tworzywom wieżowce rosną jak w osławionym Chicago. Scena na szczycie jednego z nich w zasadzie otwiera powieść.

A reszta jest sprawnie i wciągająco splecioną fabułą spełniającą wszystkie zasady gatunku noir. Jest osamotniony komisarz w prochowcu, może jeszcze nie tak zgorzkniały jak bohater Chandlera, ale bez wątpienia kierujący się własnym kodeksem moralnym, jest i femme fatale o oszałamiającej urodzie, spowita aurą tajemnicy, są i brutalne morderstwa, i mafie (których rola przypada niemieckim ringvereinom***), a wszystko na tle ciemnych i brudnych ulic miasta nocą, w kłębach papierosowego dymu, w zakazanych spelunach lub oferujących erotyczne uciechy varieté. I kokainowy proszek, bez którego międzywojenna niemiecka rzeczywistość byłaby dla niektórych zbyt trudna do zniesienia.

Jest tylko jeden zgrzyt, którego doświadczy czytelnik polskiego wydania. Książka napisana jest niechlujnie. Regularnie i bardzo często pojawiają się powtórzenia wyrazów, tak jakby tłumaczka nie potrafiła zdecydować, w którym miejscu w szyku zdania finalnie postawić „sobie” lub „się” albo przeczenie „nie” i ostatecznie nic z tym nie zrobiła, pozostawiając obie wersje. Składam to na karb pośpiechu. Moje polskie wydanie pochodzi z roku 2019; pierwszy odcinek popularnego „Babylonu” to rok 2017. Myślę, że w rezultacie edytorskiego biegu z serii „wydać jak najszybciej, póki trwa szał na serial”, odpuszczono sobie któryś z ważnych etapów redakcji. To niesympatyczne wrażenie nie opuściło mnie aż do końca lektury, choć czytania nie przerwałam. I to chyba najlepsza referencja: książka broni się sama.

Mam nadzieję, że ewentualne wznowienia przejdą pełen proces wydawniczy. I że właśnie takie umilą Państwu niejeden wieczór.
Polecam!

Tschuss!

 

*singularity black – najgłębszy odcień czerni znany ludzkości, wyprodukowany przez firmę Nanolab na potrzeby NASA. Składa się nanorurek, które absorbują światło słoneczne. Stąd odczucie matowej głębi, uniemożliwiającej rozpoznanie jakichkolwiek szczegółów przedmiotu pokrytego tym kolorem.

** spotkania z pisarzem organizowane są bardzo regularnie i w skali całego kraju. Warto zajrzeć, choćby dla posłuchania, z jaką swadą wypowiada się ten niezwykle inteligentny i dowcipny pan. Można się też bardzo wiele dowiedzieć na temat warsztatu autora i wyzwań, przed którymi staje zawodowy pisarz w dzisiejszych czasach.

***ringvereiny – organizacje przestępcze wzorowane na mafii, działające na terenie Niemiec od XIX w., aktywne zwłaszcza w latach 20. XX w. Oficjalnie były to stowarzyszenia byłych więźniów, które miały im ułatwiać powrót na łono społeczeństwa, jednak w rzeczywistości, podobnie jak mafia, zajmowały się rabunkami, włamaniami i sutenerstwem. W 1934 r. zostały zdelegalizowane przez narodowych socjalistów.

Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.

Zamów książkę →

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.