30.11.2021
„Cicha woda” w niezapomnianym wykonaniu Zbigniewa Kurtycza – kliknijcie tutaj, żeby posłuchać. Warto zawsze, a już na pewno przed lekturą tego wpisu 😉 .
Pierwszy raz usłyszałam ją z adaptera babci jako kilkuletnia dziewczynka. Cudownie wpadająca w ucho, powojennie beztroska, niosła w sobie niesamowicie dobre emocje. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że moc tej piosenki to także jej świetny tekst. A za tekstem stoi Ludwik Jerzy Kern, więc nie dziwi, że rzecz jest nadprzeciętnie dobra.
Kern oparł piosenkową fabułę na popularnym zwrocie cicha woda, co według Słownika Języka Polskiego oznacza osobę cichą i skromną, która znienacka wykazuje się nieoczekiwanymi cechami. Odkąd dowiedziałam się, że w języku niemieckim stilles Wasser używane jest w tym samym kontekście, nie mogłam przestać myśleć o wodzie w języku. Bo języki narodów odzwierciedlają same narody, ich zwyczaje, kulturę i związki tych narodów z wszystkim, co otacza je na co dzień. W tym oczywiście z wodą.
Sami popatrzcie:
w tej sympatycznej piosence strumyk płynący przez las znamionuje ową cichą wodę, pozornie nieszkodliwą. Takie osoby, które w Polsce muchy by nie skrzywdziły, to po niemiecku nawiązanie do Ezopowej bajki o jagniątku i wilku: nawet wody by zmącić nie mogły, keine Wasser trüben können*. Ukrytą siłę rzeczki pozna wielki głaz, który regularnie podmywany, zostanie z czasem porwany z nurtem. Niemcy w opisywaniu swojej cichej wody są precyzyjni – to żaden strumyk, to głębia: stille Wasser sind tief, ciche wody są głębokie, mówią. Ponadto dodają: Wasser hat keine Balken, czyli nie tylko cicha woda bywa niebezpieczna, ale woda w ogóle – ponieważ nie ma w niej żadnych Balken, belek. A jak nie ma belek, to jak się już do tej wody wpadnie, to ani się człowiek stopą o nic nie oprze, ani niczego nie chwyci.
I wtedy, jak ta woda sięga komuś po szyję, aż do samego gardła: jemandem steht das Wasser bis zum Hals, to u Niemców oznacza, że ktoś ma olbrzyyymie kłopoty, co oczywiście nas w takiej sytuacji nie dziwi, ale uwaga: są to kłopoty natury finansowej.
A jak wiadomo, takie kłopoty zwykle prowadzą do przykrego stanu, w którym bywa, że trudno związać koniec z końcem, co po zachodniej stronie Odry też wiąże się z wodą: jemandem hält sich über Wasser, czyli na nasze: ktoś utrzymuje się nad wodą (domyślnie: z trudem).
Ale wróćmy do piosenki. Nasz bohater widzi nadchodzącą dziewczynę i, oczywiście, na sam jej widok ślinka mu cieknie. W Niemczech żadna ślinka nikomu nie cieknie, tylko woda zbiera się w ustach: jemandem laüft das Wasser im Mund zusammen, co – jak się zastanowić – fizjologicznie oznacza to samo, ale po polskiej stronie nazwano ten proces jakoś ładniej 😊 .
I wydawałoby się, że romantyczne plany spalą na panewce wpadną do wody, ins Wasser fallen, ale chyba wszystko kończy się szczęśliwie, bo w kolejnej zwrotce pan Kurtycz śpiewa o żonie. Zakładam zatem, że to właśnie ta piękna dziewczyna została towarzyszką jego życia.
To wersja optymistyczna. Złośliwcy mogą zauważyć, że jeśli to żona, to facet wpadł z deszczu pod rynnę – a ten zwrot brzmi niemal identycznie i w niemieckim: vom Regen in die Traufe kommen. I być może żaden z jego przyjaciół ze starokawalerskich czasów nie podał mu pomocnej dłoni, czyli, po niemiecku: pozwolił mu stać na deszczu, im Regen stehen lassen.
Może, będą kontynuować ci zazdrośni nudziarze, gdyby gość był kuty na cztery nogi – czyli po niemiecku umyty wszystkimi wodami, mit allen Wassern gewaschen, to nie dałby się tak wplątać.
A tak, mogliby powiedzieć, zanim coś się zmieni, to do tego czasu wiele wody upłynie. W polskim powiedzeniu ta woda płynie w Wiśle, a w niemieckim w Renie, bis dahin flieβt noch viel Wasser den Rhein runter, ale rezultat jest ten sam. Oddalony w czasie. Szybko efektów widać nie będzie.
Na szczęście ten fenomenalny kawałek okazał się przysłowiową wodą na młyn, Wasser auf Mühle, jeszcze innego artysty, już młodszego pokolenia. Maciej Maleńczuk „Cichą wodę” śpiewa jakby od niechcenia, a mnie miękną kolana 😊 . Nie wiem, przez jaki zielony las płynie ten jego strumyk, ale wilgotno tam od półcieni i niedomówień.
(Posłuchajcie, będzie przyjemnie: https://www.youtube.com/watch?v=gr5oOzCEWbs&ab_channel=TheXMateooX )
Tschüss!
*bajka Ezopa o jagniątku i wilku to w rzeczy samej opowieść o prawie pięści. Wilk pożera baranka rzekomo z tego powodu, że nie może się przez niego napić czystej wody. Jagnięce tłumaczenia, że trudno było zmącić wodę, jeśli się piło ze strumienia znacznie niżej niż wilk, nie mają znaczenia. Drapieżnik jest głodny, a baranek soczysty, sam i w zasięgu kłów. Happy endu nie będzie.
Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.
Zamów książkę →