piątek, 19.06.2020/246 dzień życia w Niemczech
Gdybym miała szukać analogii, powiedziałabym, że Germania jest córką Tacyta i wyskoczyła z jego głowy mniej więcej tak, jak Atena z głowy Zeusa. A było tak: w II w. n. e. historyk Tacyt w wielu superlatywach (i wielu rozdziałach) opisał plemię zamieszkujące tereny na północ od Alp. Autor podkoloryzował nieco swoją etnograficzną relację, ponieważ docelowo chodziło mu o to, by w opisywanych Germanach przywołać cnoty znane i praktykowane przez Rzymian z czasów republiki. Grzmiał więc na swój sposób w stylu „O tempora, o mores!”, z nadzieją, że prawe, rozumne i honorowe plemię Germanów stanie się wzorem do naśladowania dla współczesnych mu rodaków.
Z czasem okazało się, że powody, dla których autor właśnie tak opisał Germanów i jakiekolwiek przyświecające mu cele nie mają znaczenia. Słowo pokazało swą wielką siłę i mit zaczął żyć własnym nieprzewidywalnym życiem. Co więcej, minione niemal dwa tysiące lat perspektywy pozwoliły niektórym historykom stwierdzić, że tylko „Germania” Tacyta (jak nigdy żaden inny dokument) tak silnie nacechowała niemieckie poczucie narodowe i niemiecki nacjonalizm*.
W dodatku trzeba przyznać, w interpretacjach skupiono się głównie na opisywanych cechach pozytywnych: rzetelności, umiłowaniu wolności, czystości moralnej, wierności, szczerości oraz odwadze mężczyzn i cnotliwości niewiast. Perfidia i podstępność wypadły z katalogu cnót do powielania (ciekawostka: hazardowa pasja i opilstwo pozostały) **.
Według Tacyta wszyscy Germanie mieli być do siebie podobni: ciała potężne, oczy dzikie i niebieskie, włosy rude. Takie były też odważne niemieckie kobiety, dla których utrata cnoty była gorsza od śmierci. Uzależnione w ten sposób od wyników męskiej walki, miały zagrzewać mężów i synów do obrony. Nawet, jeśli szans na zwycięstwo nie było (czyli, mówiły wyprawiając swoich w bój: mój drogi, z tarczą albo na tarczy, innej drogi nie ma, pamiętaj).
Naturalnie personifikacja Germanii pojawiała się w tej części świata przez wiele setek lat zaczynając już od starożytności. Ja jednak skupię się wyłącznie na XIX. stuleciu jako tym, który koresponduje z nadreńskim pomnikiem oraz z czasem, gdy Niemcy dojrzewały do poczucia narodowej jedności i wykuwały do roli, jaką pełnią dziś.
Popatrzmy razem:
Na początku XIX wieku Germania jest dojrzałą kobietą obleczoną w szaro-zielone szaty Matki Natury. Jako przykład obraz Gerharda von Kügelgena. Germania ma matczyne oczy pełne łez, przy piersi trzyma urnę z prochami synów-żołnierzy poległych w wojnach napoleońskich (o tych wojnach przeczytasz tu).
Z czasem poddano Germanię liftingowi. Staje się młodsza, teraz ma być dziewicą wiodącą do walki i obrony, symbolem wolności. Na zdjęciu frankfurcka Germania z roku 1848, pędzla Philippa Veita. Zarzucono jej, że jest za młoda; niewinna i dziewicza, owszem, ale pozbawiona wszelkiej siły. Niedobrze.
Kiedy pojawia się w 1873 roku u Wislicenusa w jego nadreńskiej straży, jest rudowłosą uzbrojoną amazonką i srogo spogląda na Francuzów. Można o niej powiedzieć różne rzeczy, ale na pewno nie wygląda na bezbronną czy bezsilną. To chyba wystarczy, by przekonać niedowiarków, że nadaje się do roli?
Jak nie ona, to niechybnie trójwymiarowa potężna postać znad realnego Renu przekona wszystkich, nieprawdaż? (po szczegóły kliknij: ona ma tę moc.)
Nie, nie i jeszcze raz nie. Dokładnie wtedy, gdy kamieniarze zmiatają ostatni pył z gotowego pomnika, czyli właśnie w latach osiemdziesiątych XIX w., niemieccy politycy i intelektualiści podnoszą sprzeciw i zarzucają nienaturalność kobiecej personifikacji narodu. Słuszniej byłoby, argumentują, zastąpić kobietę mężczyzną. Mężczyzną-bohaterem.
I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w tym samym czasie ci sami mężczyźni sięgają również po zawody i zajęcia będące w rękach kobiet przez wiele minionych stuleci, w tym po położnictwo i to, co dziś nazywamy ginekologią. Taki figiel, figielek dziejowy, obyczajowy i społeczny.
Germania, ginekologia, ideologia****.
W przeciwieństwie do kobiecych zawodów, Germania dała radę i utrzymała się na swoim symbolicznym tronie personifikacji.
O resztę z czasem zadbałyśmy same. Ale trzeba czuwać. I nieustająco trzymać tę straż. Jak Germania nad swoją rzeką.
Tschuss!
*Manfred Fuhrmann, Die Germania des Tacitus.
**Herfried Münkler, Mity Niemców.
*** Opis ludu, którego dostarczył Tacyt, stał się z czasem niemieckim przekleństwem – przeewoluował bowiem w XIX wieku w fenotyp człowieka germańsko-nordyckiego, a stąd był już tylko krok do dramatu: teorii rasowych i tezy o czystości krwi.
****jednym z powodów przejęcia „damskich” dziedzin medycyny miała być rosnąca opłacalność tych zawodów.
Ważne: Germania jako symbol dzisiejszych Niemiec? Czym są dzisiejsze Niemcy? Okazało się, że to pytanie zadaje wielu. I tak na YouTube powstał kanał będący próbą odpowiedzi albo gromadzenia różnych perspektyw, przede wszystkim w kontekście Niemiec jako kraju imigracyjnego. Oceńcie sami zaglądając na Germania YouTube.
Uwaga: jeśli nie zaznaczono inaczej, ilustracje w tekście należą do domeny publicznej.
Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.
Zamów książkę →