jak stal

wtorek, 05.05.2020/201 dzień życia w Niemczech

Śmierć Luizy (więcej o Luizie przeczytasz tutu) z czasem stała się symbolem bohaterstwa jako służby, której patronuje kobieta, i ta myśl – jak pisze Herfried Muenkler w swoich „Mitach Niemców” – przyświecała ustanowieniu Żelaznego Krzyża, odznaczenia dla żołnierzy wyróżniających się szczególną odwagą w walce. Chcąc podkreślić związek między królową a orderem, Fryderyk III antydatował akt ustanowienia na datę urodzin Luizy: 10 marca i pierwszy egzemplarz przyznano pośmiertnie właśnie jej.

Krzyż (według wyjściowego projektu samego króla) zaprojektował (mój ukochany) Karl Friedrich Schinkel*, który nawiązał w jego formie do krzyża Zakonu Krzyżackiego. Rzecz była delikatnej natury. Oczywiście dynastię pruską łączyły z Zakonem ścisłe więzi, jednak z uwagi na sojuszniczego cara Aleksandra postanowiono średniowieczne nawiązania stylistyczne traktować dyskretnie (choć w czasach Krzyżaków wrogiem byli Litwini i Polacy (a nie Rosjanie), słowiańskość wspólna dla wszystkich tych nacji była na tyle czytelna, iż uznano, że nie będzie się tych relacji przywoływać w czasach nowego przymierza). Dlatego w oficjalnej wykładni podkreślono chrześcijański wymiar orderu i jego związek z królową. A do królowej – jak wspominałam o tym tutaj (klik)- car żywił jak najlepsze uczucia. Czyli wszystko hat geklappt, grało.

To do tej symboliki nawiązał Schinkel w swoim projekcie Żelaznego Krzyża.  Dyplomatycznie oficjalnie powoływano się jednak wyłącznie na chrześcijaństwo i nawiązywano do ofiary z życia królowej.


W historii tego odznaczenia intrygujące są jeszcze inne aspekty. Przede wszystkim materiał, z którego było odlewane. Żelazo. Według mitologii greckiej czasy żelaza oznaczały epokę wojen, w których obowiązywała zasada: zwyciężaj albo giń (bardzo aktualne credo dla ówczesnych Prus).

Z drugiej strony, przekładając na nasze, ten PR był jedynym możliwym. Po wojnie z Francją kraj był osłabiony i dramatycznie zubożały. Tak zubożały, że wzywano obywateli, by wspomogli państwo oddając na rzecz Prus wartościowe przedmioty osobiste.

Skalę kłopotów finansowych (oraz odpowiedzialność jej ministrów) ciekawie ilustrują następujące fakty: jeszcze w 1807 roku (a zatem na trzy lata przed ustanowieniem Krzyża i przed śmiercią Luizy), baron Stein, kontrowersyjny mąż stanu i reformator, inicjuje pierwsze poważne zmiany gospodarcze. Aby nie obciążać budżetu państwa, Stein obniża o połowę zarówno swoją pensję jak i pensje swoich urzędników. Luiza, która w owym czasie skupia uwagę i działania głównie na pocieszaniu króla sfrustrowanego porażką i stanem kraju, nie jest ani zaangażowana, ani zainteresowana zachodzącymi społecznymi zmianami. W dodatku, z powodów politycznych przebywając w Królewcu (dzisiaj Kaliningrad), z dala od Berlina, czuje się fatalnie. Miasto jest zaściankowe i klimat (dosłownie i w przenośni) jej nie służy.

Ponadto Stein (to nie poprawia nastroju królowej) żąda znacznych oszczędności także od królewskiego domu. Z wyjątkiem biżuterii wyprzedano więc niemal wszystko.

Lekceważąc stan rozdartej wojną ojczyzny, a także wyraźnie wbrew gospodarskim zaleceniom ministra, para królewska udaje się w dwumiesięczną podróż do Petersburga. Niech żyje bal! (a właściwie bale). Wystawne przyjęcia i kolacje, i przede wszystkim spotkania z przystojnym i zauroczonym królową carem Aleksandrem stanowią cudowną odmianę, choć Luiza czuje się tam jak uboga krewna (diamenty, srebra, kryształy i marmury, bogactwo przekraczające wszelkie granice tylko podkreślają  jej żałośnie zubożały stan).


Wracamy do Prus 1813 roku i do Krzyża. W marcu rozpoczęła się akcja, w ramach której (między innymi) złote obrączki ślubne wymieniano na żelazne z grawerunkiem „złoto za żelazo”, Gold fuer Eisen, co naturalnie ma jeszcze inne znaczenie, piękna synekdocha, żelazo rozumiane jako broń, z którego jest zrobiona. Krzyż nawiązywał zatem także do hartowania siebie jak stali, do panowania nad sobą i do niezłomności charakteru**.

I wreszcie (to jednak dość symboliczne jako przykład tych wszystkich pomysłów i realizacji, które z czasem wymykają się ich autorom): zgodnie z rozporządzeniem Fryderyka III, Krzyż Żelazny miał być odznaczeniem przyznawanym wyłącznie w wojnach wyzwoleńczych z Napoleonem. Powrócił jednak i w 1870, i w 1914, a wreszcie i w 1939 roku.

Czyli jednak chyba coś z tych Krzyżaków miał.

Tschuss!


*mój ukochany, ponieważ swego czasu obsesyjnie byłam zafascynowana i osobą, i twórczością tego architekta. Naturalnie, jako jeden z moich ulubieńców, powróci na bloga nie raz 😉 .

**przypomnę, że w polskiej historii również mamy okres noszenia żelaznej (czarnej) biżuterii i jest to epoka całkiem bliska opisywanym Prusom (również wiek XIX). Mowa naturalnie o patriotycznej biżuterii, nazywanej także biżuterią żałobną, którą w Polsce noszono w trakcie zaborów oraz po upadku powstania styczniowego. Może to mało proojczyźniane (w końcu to (także) Prusy były wówczas polskim wrogiem), ale widzę związek w obu koncepcjach wyrażania społecznych i jednostkowych emocji przez strój/jego element.


Ważne: niniejszy wpis powstał w oparciu o moją wiedzę oraz następujące źródła informacji:
1. Mity Niemców, Herfried Muenkler, Warszawa 2013 (polecam!)
2. Wikipedia niemieckojęzyczna.

Ilustracja pochodzi z Pixabay.

Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.

Zamów książkę →

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.