miasto, które kochało Mozarta

25.02.2021

Kiedy Mozart po raz pierwszy odwiedza Mannheim, ma dwadzieścia jeden lat i jest już rozpoznawanym muzykiem. Kręci się koło fenomenalnej orkiestry dworskiej Karla Theodora, który – jak na absolutystycznego monarchę przystało – interesuje się tym wszystkim, czym oświeceni władcy zwykli się interesować: literaturą, filozofią, architekturą, malarstwem i oczywiście muzyką. Na to wszystko nie szczędzi grosza, i to stwierdzenie wydaje się bladym eufemizmem, gdy spogląda się na jedno z najpiękniejszych architektonicznych założeń Europy, czyli olbrzymi barokowy pałac elektora. Ta budowla jest jak przestrzenna ilustracja kilku pełnych przepychu dekad, w czasie których Mannheim lśniło pełnym blaskiem. W tym blasku przeglądał się sam miłościwie panujący Karl Theodor, i do tego blasku ciągnęli wielcy i utalentowani, a potrzebujący jego hojnego mecenatu: literaci, kompozytorzy, filozofowie.

To właśnie tu, licząc na intratną posadę w przebojowo (jak na owe czasy) przesuwającej akcenty muzyczne orkiestrze dworskiej, wylądował Mozart. Orkiestra, założona około 1750 roku przez utalentowanego Czecha Stamitza, odeszła od ciężkiej późnobarokowej kompozycji opartej na basie na rzecz melodii lżejszych i pełnych niewymuszonej gracji. Gdy nowość nabrała charakteru stałej, manierę nazwano szkołą mannheimską, a jej silne wpływy znawcy odnajdują i u wspomnianego Mozarta, i u Beethovena. Ale nie tylko nowatorska kapela zawojowała serce młodego wirtuoza. Jako doskonały śpiewak (do trzynastego roku życia pobierał lekcje u znanego Włocha, kastrata- celebryty Giovanniego Manzuoli), Wolfgang uczył w Mannheim śpiewu pannę Alojzę, jedną z trzech sióstr Weber. Wydawało się, że ślub był tylko kwestią czasu. Owszem, ale – o przekorny losie – nie z tą siostrą i dopiero pięć lat później.

Sześć dekad panowania hojnego Karla Theodora to także okres powstania siatki prostopadłych względem siebie ulic, dzielących starszą część miasta na szachownicę malowniczych skwerów. Dzisiejsze słynne placyki Mannheim, oznakowane cyframi i literami zamiast nazw, to pierwotna część twierdzy wybudowanej wg przepisów renesansu, przypominającej z lotu ptaka gwiazdę znaną nam choćby z założeń obronnych Zamościa. Ówczesny krzyk militarnej mody  (tak rozplanowane mury odpowiednio wzmocnione armatami były w zasadzie nie do zdobycia), w XVIII w. połączono z rozległymi tarasowymi ogrodami w zgeometryzowanym stylu francuskim. Potężny zamek wieńczył jeden z końców typowej dla tego okresu osi północ-południe, bliżej jej drugiego końca do dziś znajduje się rynek z najstarszą barokową budowlą miasta, czyli kościołem św. Sebastiana i tzw. starym ratuszem. Wydawałoby się, że tak zabezpieczonemu miastu, otoczonemu w dodatku dwiema rzekami, Renem i Neckarem, nie straszne będą jakiekolwiek zawieruchy. A jednak. Gdy Karl Theodor, obejmując tron Bawarii, przenosi dwór do Monachium, rozpoczyna się trwający aż do początków XIX wieku upadek Mannheim. Przechodząc z rąk do rąk traci cały swój splendor i ze stolicy kultury spada do kategorii prowincjonalnego miasta granicznego. Z powrotem do znaczenia wyniesie je rosnąca w siłę burżuazja i rewolucja przemysłowa XIX wieku. Miasto tak ulokowane, z wielkim rzecznym portem i połączeniami kolejowymi, stopniowo urasta do symbolu swoich czasów. To tu rodzi się firma BASF (1865 r.), tu Werner von Siemens prezentuje światu pierwszą windę elektryczną, a Carl Benz swój wielocyped na gaz. Nie wspominając o marce Schütte-Lanz, najpoważniejszym konkurencie Zeppelina (o zeppelinach pisałam tutaj, kliknij).

Bohaterka (prawie) wszystkich mannheimskich pocztówek, czyli 60-metrowa wieża ciśnień i jeden z centralnych punktów spotkań w mieście. Ta wieża też powstała w XIX wieku.

Jak wyliczyli dumni mieszkańcy, Mozart miał odwiedzić Mannheim ponad cztery razy i spędzić w nim łącznie niemal 180 dni. Kiedy wyjeżdżał, zostawiał tu nie tylko rozkochane serce, ale i przyjaciół. To członkom pałacowej orkiestry dedykował jeden ze swoich utworów na obój. Lekki i skrzący jak wczesnowiosenne, pełne słońca niebo nad Mannheim w miniony weekend. Sami posłuchajcie: https://www.youtube.com/watch?v=eDrVtXPpuRI


Tschuss!

Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.

Zamów książkę →

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.