arystokrata

wtorek, 10.11.2020/Niemcy

Pierwszego zobaczyłam tuż po przeprowadzce, w wielkim centrum handlowym. Szedł ze starszą panią o nienagannie ułożonej platynowej fryzurze i i jej towarzyszem z poszetką w garniturowej kieszonce. Wszyscy tak samo dostojni i tak samo białowłosi z wielkim spokojem przemieszczali się wzdłuż zakupowej alejki. Drugi spacerował po sąsiednim osiedlu, w charakterystyczny sposób z gracją stawiając nogi. A trzeci wyleciał na mnie znienacka w zagajniku brzozowym, sprężynując w podskokach z niebywałą prędkością, nie tracąc przy tym ani grama ze swojej wrodzonej godności. Panie i Panowie, przed Państwem jeden z najpopularniejszych psów w Niemczech: pudel królewski.

Nie znam osoby, która widząc pudla olbrzyma w realu, nie odwróciłaby za nim głowy. Nie trzeba być psiarzem, by podziwiać to piękno, zaklęte w dużym zwierzęciu o inteligentnych brązowych oczach. Szczególnie uderzająca jest uroda białych pudli. Odcień kędzierzawego runa, wymagającego zresztą specjalnej pielęgnacji*, jest chłodny jak śnieg. Oczywiście, istnieje odmiana morelowa i czarna, ale mnie zachwyca właśnie ta biel. Biel jak u Śnieżki.**

Do dziś pudle są strzyżone w charakterystyczny sposób, historycznie uzasadniony. Z uwagi na podstawową funkcję rasy (aportowanie z zimnej wody jezior i rzek), na piersiach i nerkach pozostawiano psom sporo sierści, z kolei dla podniesienia osiągów i łatwości pływania, niemal do zera golono drugą połowę korpusu i tylne nogi. Tak ostrzyżony pudel wygląda jak rasowy arab na wybiegu w Janowie Podlaskim. Proporcjonalny, wysoki, silne nogi, wysunięta i długa kufa z czarną kulką nosa, harmonijna linia grzbietu.

Pewną społecznie długo akceptowaną aberracją było strzyżenie pudli na „lwa”. Ilustracje niepotrzebne. Niesamowite, ale prawdziwe: ludzki pomysł na taką stylizację zakwalifikował pudle do kategorii zidiociałych kanapowców, tymczasem są to, po border collie i owczarku niemieckim, najinteligentniejsze psy świata. Tak mądre, że w niektórych dziedzinach zaliczane do tzw. psów pracujących: poszukują ludzi zasypanych w ruinach i odnajdują narkotyki. Pudel olbrzymi, usposobieniem i wielkością przypominający sznaucera, przy swoim sprawnym mózgu jest też pogodny, bardzo rodzinny, maksymalnie lojalny i idealnie nadaje się do domów z dziećmi.


W Polsce nigdy nie spotkałam pudla królewskiego. Trudno się dziwić. Z dostępnych danych wynika, że w kraju rasę reprezentuje wyłącznie jedna hodowla. Podobnie w rankingu najpopularniejszych psów, gdzie w czołówce widnieje klasyczny szarik i labradory wszystkich odcieni, a potem psy małe. Zupełnie inaczej jest w Niemczech. Według niemieckiego związku kynologicznego na szczycie króluje (naturalnie, któżby inny) owczarek niemiecki, ale w pierwszej piątce figuruje właśnie pudel, a potem (to jednak w jakiś sposób znamienne) inne rodzime rasy, w tym rottweiler, bokser i dog niemiecki.

I tak doszliśmy do dyskusji o pochodzeniu. Pudle szczycą się długim rodowodem. Pierwsze wzmianki pochodzą już z XVI wieku. W szranki o kolebkę rasy stają i Niemcy, i Francja. Ale coś Wam powiem. Ktokolwiek widział pudla królewskiego u boku swego niemieckiego pana lub pani, nie ma wątpliwości. To niemiecki arystokrata. Pasuje do tego kraju tak jak mercedesy i bmw. I jak autostrady.

Z jednym takim moja polska Sunia spotyka się na spacerach. Oba psy ważą mniej więcej tyle samo i mają białe umaszczenie. I na tym podobieństwa się kończą. Peter chodzi jak modelka na wybiegu, która przy każdym kroku zastanawia się, gdzie postawić stopę w bucie na wysokim obcasie.  Wyciągnięty jak struna dygoce sprężynującą energią ukrytą pod skręconym włosem. Kiedy biega, właściwie skacze, na wszystkich nogach naraz, wygląda wtedy jak żywa duża piłka odbijająca się od ziemi i tej piłce udaje się niemożliwe, czyli zachowuje przy tym arystokratyczne maniery. Przy śnieżnej bieli Petera Sunia nabiera kolorów biszkopta. I gracji biszkopta. Nawet kiedy biegnie, sunie z brzuchem zdecydowanie niżej i, no cóż, nie stawia kroków jak modelka. Raczej jak leśnik i to leśnik w kaloszach. Przy smukłym Peterze z poschroniskowej Suni wychodzą wszyscy labradorzy antenaci i wpisują się w genetyczny prostokąt masywnego ciała. Obok stąją przodkowie z wielkopolskich wsi i po burkowemu pionizują czujne uszy.

Przez podfrankfurcki las galopuje polsko-niemiecki psi duet, ziemia drży, z brzóz sypią się liście. A my gawędzimy z właścicielką pudla, jaki piękny Peter, jaka piękna Sunia, jaka piękna jesień. Tu i tam, w Polsce czy w Niemczech, świat psiarzy jest taki sam. Gott sei dank, na szczęście.

Tschuss!

*jak mawia moja młodsza córka: coś za coś, mamuś. Sierść pudli wymaga specjalnej pielęgnacji, ale za to pies jej prawie wcale nie gubi! Jeśli macie jakiekolwiek zwierzę w domu i Waszym najlepszym przyjacielem jest taśma odklejająca futro z garniturów i spodni, to wiecie, o czym mówię…

**o Śnieżce braci Grimm pisałam tu (klik). Zapraszam do lektury.

Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.

Zamów książkę →

2 komentarze

  1. Przemyślałam temat – pierwszy raz pudla królewskiego zobaczyłam po przeprowadzce do DE. W Polsce go nie uświadczyłam. Nie wiedziałam, że ich strzyżenie jest w jakiś sposób uzasadnione i że to w ogóle psy spełniające inną rolę niż dekoracja kanapy.

  2. A ja się na te pudle nieustannie natykam, niemal na każdym psim spacerze 🙂 Przyjemność dla oczu 🙂

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.