designer Peter Behrens

czwartek, 3 grudnia 2020/Niemcy

Kręciłam się koło tego Behrensa i kręciłam, nawet nie wiedząc, że się kręcę. Przez pandemię jedno z jego czołowych dzieł oglądałam wyłącznie z daleka, wciskając nos w sztachety wielkiej bramy, bez szans na wejście na teren Höchst AG, czyli jednej z piękniejszych realizacji ekspresjonizmu ceglanego w Europie. W Mathildenhöhe oczarowały mnie charakterystyczne zdobienia na domu, który zbudował, zanim jeszcze odkryłam, kto był projektantem. Latami wskazywałam wycieczkom niemiecki parlament w Berlinie z charakterystycznym „Dem deutscher Volke” wykutym w kamieniu. Nieświadoma strzeliłam fotkę suszarce AEG w domu Ernsta Maya, by dopiero pół roku później  doczytać, kto ją zaprojektował. Aż wreszcie zrozumiałam, że to przeznaczenie. A zatem dziś o jednym z najważniejszych tutejszych artystów, przedstawicielu niemieckiej secesji i modernizmu, malarzu, architekcie, wykładowcy i projektancie: Peterze Behrensie.

Zacznijmy prawie od początków, czyli od roku 1899, kiedy z nadania księcia Hesji na zielonym wzgórzu Mathildenhöhe powstaje kolonia artystów (więcej tutaj: klik). Jest nietypowa z wielu względów, przede wszystkim jednak dlatego, że nie stanowi luźnego związku zaprzyjaźnionych ze sobą malarzy, ale ma charakter kulturalnej promocji regionu narzuconej przez dwór, realizowanej przy młodym technicznym uniwersytecie. Również dobór zaproszonych jest wyjątkowy: zrzesza tych, którzy docelowo mają stworzyć budownictwo masowe. Spełnić marzenie zrodzone pod koniec XIX wieku, by budować tanio przez powielanie, ale estetycznie i w zgodzie z najnowszymi trendami. Co prawda zarówno Art Nouveau, jak Art Deco polegną w tym szczytnym wyścigu przede wszystkim z powodu braku odpowiednich technologii, ale zaszczepią ideę poszukiwania takich rozwiązań kolejnym pokoleniom. Ich śladem pójdą później moderniści, którzy – choć technologia będzie już znacznie bardziej dostępna – nadal nie zdołają obniżyć kosztów produkcji tak, by w domach zamieszkali robotnicy. Ten cel, w jakże spaczonej formie, zostanie osiągnięty dopiero w okresie powojnia.

Powróćmy jednak do Darmstadt przełomu stuleci. Jednym z pierwszych, którzy pojawią się w kolonii, będzie właśnie Peter Behrens. Z wykształcenia artysta malarz i architekt samouk, podejmie się wyzwania, jakim było zaprojektowanie domu. I zrobi to w sposób zapierający dech w piersiach sceptykom i krytykom, którzy po obejrzeniu posiadłości przyznają, że dzieło w żaden sposób nie ma charakteru pracy debiutanta. Że jest idealne i skończone. Totalne w przemyśleniu wszystkich szczegółów, od obsadzenia ogrodu po komplet sztućców do obiadu.

Ten dom, elegancki bielą elewacji, posiada jeszcze jedną cechę charakterystyczną dla artysty. Na zewnątrz ozdobiony jest secesyjną dekoracją biegnącą wzdłuż krawędzi i szczytów. I ten rysunek jest masywny w sposób zupełnie nowy dla delikatnej i czułej secesyjnej kreski. Ta grubość linii, która z czasem przejdzie w geometrię, okaże się kreślarskim znakiem rozpoznawczym Behrensa –  i na projektowanej porcelanie, i na czcionce, i przy okazji stawiania kolejnych budynków.


W darmstadzkim domu Behrens nigdy nie zamieszkał. Mieszkanie gotowe „pod klucz” sprzedał i w 1903 roku wyprowadził się do Düsseldorfu, gdzie objął bardzo intrantną posadę dyrektora Szkoły Rzemiosła Artystycznego. Pozostanie tajemnicą, na ile w tej decyzji kierował się wolą zmiany środowiska, a na ile niemożnością porozumienia z Josephem Olbrichem, austriackim architektem z wykształceniem akademickim, nieoficjalnym przywódcą kolonii (i z najwyższą pensją przyznaną przez Wielkiego Księcia).

Od 1901 roku Behrens projektuje także czcionki. W 1908, wraz z Anną Simons, kaligrafką i typografką, opracował osławione „Dem deutscher Volke” na berlińskim Reichstagu. Ta czcionka jest jak symbol osobistej zmiany w życiu architekta: w 1907 roku przenosi się on bowiem do Berlina i decyduje na życie niezależnego projektanta.


W 1907 berlińska firma AEG zaprasza Behrensa do swojej rady artystycznej. Jako pierwszy tworzy dla niej tzw. corporate design, czyli pełną wizualną identyfikację firmy, od kształtu i kolorystyki logo po typografię materiałów biurowych i ulotek. Współcześnie corporate design jest częścią tzw. corporate identity, czyli – w dużym uproszczeniu – obrazu kreowanego przez markę, który owa marka (=firma) chce utrwalić w oczach odbiorców. Dziś oba terminy stanowią elementarz komunikacji przedsiębiorstw z rynkiem. Ale na początku XX wieku praca Behrensa, który był zaangażowany w niemal wszystkie projekty AEG, od broszur reklamowych przez projekty produkowanych sprzętów aż po architekturę budynków spółki, była pracą pioniera.

W roku 1921 Behrens realizuje projekt budynku administracyjnego dla firmy Höchst AG (na terenie dziejszego Frankfurtu-Höchst). Prace artysty, powołanego w tym samym roku do düsseldorfskiej Akademii Sztuk Pięknych, a w 1922 na dyrektora legendarnego wydziału architektury ASP w Wiedniu (sic! Joseph Olbrich chyba przewrócił się w grobie!), stają się ważną częścią wystaw realizowanych w latach 20-ych w Paryżu i Niemczech. Natomiast w latach 30-ych projektant koncentruje się przede wszystkim na urbanistyce, głównie w skokowo rozwijającym się Berlinie na gwałt potrzebującym nowych mieszkań. Tak powstają istniejące do dziś Alexander- Berolinahaus, które – zwłaszcza z lotu ptaka – wyglądają jak wielkie skrzydła tej samej gigantycznej bramy przy Königstrasse

Peter Behrens umiera na zawał serca w 1940 roku, co nie powinno dziwić nikogo, kto kiedykolwiek dokładniej przeanalizował ilość Behrensowych projektów, grafik jego zajęć i kalendarz podróży. Miłośnik czcionki, byłby chyba zachwycony, gdyby przeczytał mój komentarz:  że zostawił wyraźny ślad, wprost odcisnął się* na tym, bez czego dzisiaj nie wyobrażamy sobie codzienności: na komputerowych fontach, marketingu i designie rozumianym jako praktyczne piękno służące wygodniejszemu życiu.  

Tschuss!


*drücken – z niem. odcisnąć, pchać; stąd polskie: drukować.


Ponadto:
a) jeśli interesuje Was design, to polecam fenomenalną książkę Marcina Wichy: „Jak przestałem kochać design”. Czyli o tym, czym jest i był prawdziwy design, że nie musi być drogi, a już na pewno nie powinien być ekskluzywny. Bo design to nie tylko Apple. To przede wszystkim taki kształt klamki, by trzymała się dobrze dłoni i tak wyprofilowany dziubek dzbanka, by nie rozlewać herbaty, gdy przelewamy ją do filiżanek. Bardzo, bardzo polecam! 
b) i jeszcze: na tym filmie zebrano prace Behrensa i jego uczniów: https://www.youtube.com/watch?v=bFXUnOJHXrQ  . Pięć minut obcowania z pięknem. Ładnie widać, jak Jugendstil, czyli niemiecka secesja (Art Nouveau) przechodzi w zgeometryzowany Art Deco. W istocie Art Deco był dążącym do geometrii form odreagowaniem secesyjnych zaokrągleń i chociaż pragnął kontynuować ideę masowych przemysłowych rozwiązań na wielką skalę, jednocześnie promował pewną ekskluzywność, na którą stać było niewielu, np. inkrustacje z kości słoniowej. Czyli na bogato. A to nijak się miało do dostępności dla szerszych mas.  

Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.

Zamów książkę →

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.