niedziela, 31.05.2020/227 dzień życia w Niemczech
Jako że nie każdemu będzie dana możliwość zobaczenia lwa Kalidego/Raucha w Berlinie, spieszę z doskonałą wiadomością: rzeźbę znajdziecie też w Hesji, a dokładniej w Hanau, tuż przy wejściu do pałacu Philippsruhe, tuż nad brzegiem spokojnie toczącego swe wody Menu.
Co więcej (nomen omen) – lwy są dwa. Jeden to naturalnie znany Wam już znużony śpioch (więcej na ten temat tutaj), a drugi to lew z czujnie podniesioną głową, obserwujący wszystkich wchodzących, zwany też lwem czuwającym.
Nieoszacowany Kalide stworzył bowiem w pierwszych dekadach XIX wieku dwa lwy i obydwa cieszyły się ogromnym wzięciem przez ponad wiek. Lew czuwający leży podobnie jak jego brat bliźniak, ale głowę ma podniesioną. Kudłata grzywa faluje bujną aureolą, ponownie skala oddaje zwierzę w jego naturalnej wielkości i uwzględnia wszystkie szczegóły kociej anatomii.
Hanauskie lwy zamówił dla siebie landgraf Friedrich Wilhelm von Hessen, który po rezygnacji z praw do korony w Hesji otrzymał sowitą rekompensatę. Postarał się zatem, by rodowa rezydencja (pomyślana jako miejsce na spokojną i godną starość) nie pozostawiała niedopowiedzeń, że mieszka w niej były król i rozpoczął gruntowny remont (jego efekty są do dzisiaj widoczne w pałacu, polecam!). Takim crem de la crem, przysłowiową wisienką na torcie i zwieńczeniem kosztownej przebudowy były lwy, które w roku 1884 ostatecznie ozdobiły Philippsruhe.
Jeszcze do 2018 roku można je było tam podziwiać, obłapiane i dosiadane przez dzieci, fotografowane z okazji ślubów i wesel, z kamienną żeliwną cierpliwością towarzyszące pałacowej codzienności i mijającym stuleciom. Które zresztą okazały się dla nich zabójcze. Zmieniający się klimat i – między innymi – kwaśne deszcze rozpoczęły korozję, a ludzki dotyk tylko potęgował zniszczenia. Można by, naturalnie, ograniczyć postęp choroby, orzekło konsylium znające się na rzeczy, gdyby odgrodzić lwy od ludzi. Niemożność obcowania z homo sapiens spowolniłaby szkody (brzmi znajomo).
– Jak to? – oburzył się natenczas znany już moim Czytelnikom mer Hanau, Claus Kaminsky*– przecież te rzeźby są z nami od ponad stu lat! Mamy odmówić hanauczykom i ich dzieciom radości z obcowania ze sztuką? Niemożliwe! Oddamy rzeźby do konserwacji, a potem wrócą tu, gdzie ich miejsce. Sztuka jest częścią naszego codziennego życia i tą częścią nadal pozostanie. Żadnego odgradzania!**
Jak powiedziano, tak zrobiono. Sprowadzony fachowiec okleił zwierzaki siateczką plasterków wskazujących ubytki i wycenił koszty terapii. 10 000 euro za każdą kudłatą głowę.
– Ajj – jęknął czuwający lew (bo śpiący przecież spał od 1884 roku) – 10 000 euro! Kto za to zapłaci?
I wówczas, jak zwykle w lwim stadzie, kwestiami gospodarskimi zajęły się lwice, a dokładniej Lwice z hanauskiego Ladies’ Lion’s Club, które wyciągnęły z mieszka duuuużo złotych euro monet, by lwy w jak najlepszej kondycji mogły wrócić na swoje miejsce (uwaga! z powodu pandemii prace nad restauracją lwów przeciągnęły się i bardzo możliwe, że rzeźby wrócą dopiero w kolejnym, 2021 roku).
I tak, jeśli (za jakiś czas; koniecznie potwierdźcie z Muzeum, czy lwy już aby są z powrotem: tel. 06181 2951799) zdecydujecie się odwiedzić tutejsze Muzeum Braci Grimm (klik) albo po prostu samą rezydencję, tuż przy wejściu napotkacie uważny wzrok czuwającego lwa (bo śpiący, wiadomo, śpi 😉 ). Majestatyczny duet, idealnie wpasowany w pałacowe pierzeje, ponownie stanowić będzie nie tylko stylowe dopełnienie architektonicznej kreacji, ale również w piękny sposób nawiązywać do idei braci Dioskurów, tak modnej w XIX-wiecznych Niemczech. Ale o tym już kiedy indziej.
Tschuss!
*o burmistrzu Hanau pisałam już tu: klik
**o niemieckim podejściu do sztuki przeczytasz tutaj: klik
Jeśli czytasz i lubisz to, o czym piszę na blogu, kup moją książkę i wesprzyj mnie w ten sposób jako autorkę. To dla mnie ważne.
Zamów książkę →