Abendland

piątek, 17.07.2020

Zachód.

Kiedy kilkanaście dni temu Angela Merkel spotkała się z Emmanuelem Macronem w Brandenburgii, jej kremowo biały żakiet był tak jasny jak nastrój całego spotkania. Pogodna i uśmiechnięta kanclerz, właśnie rozpoczynająca półroczne kierownictwo w Unii, dystans trzymała wyłącznie z uwagi na zalecane społeczne obostrzenia koronawirusowe. Bo cała reszta, od idyllicznej i rozsłonecznionej miejscówki w Mesebergu aż po pozytywną relację między nią i prezydentem Francji, wysyłała w świat komunikat finalnie ujęty w słowach o solidarności i wsparciu. Chodzi o pokoronowy francusko-niemiecki pomysł na pakiet pomocowy dla Unii, który – z uwagi na konstrukcję opartą na zadłużeniu – krytykuje czterech sceptyków: Austria, Dania, Szwecja i Holandia. To, co podważają jedni (przy czym zaznacza się, że w sumie nie chodzi o samą ideę, ale o sposób jej przeprowadzenia), chwalą inni. Ponoć w pakiecie nawet nie tyle chodzi o ratowanie Unii po kryzysie, a o jej przyszłość w perspektywie nowych wyzwań gospodarczych, kryzysu ekonomicznego niektórych członków (Włochy), lepsze pozycje negocjacyjne wobec Azji i USA, a przede wszystkim o spójność.

Macron i Merkel przyjaźnie uśmiechnięci pod kolorowymi parasolami byli jak idealna ilustracja mojej wewnętrznej potrzeby napisania paru słów więcej o Zachodzie. Zachodzie Europy.  A zatem dzisiaj krótka etymologiczna, historyczna i geograficzna definicja. Plus garść rozważań. Zapraszam.

Kontynuuj czytanie →

o czym mówią cesarze (na Kyffhäuserze)

poniedziałek, 13.07.2020

Na tym zdjęciu ładnie widać, że dolna część pomnika, czyli Barbarossa, został wykuty bezpośrednio w skale Kyffhäusera.

Friedrich Rückert, literat i poeta, geniusz poliglota, o którym pisałam przy okazji pruskiej Emilii Plater (tutaj), napisał też o Barbarossie. W wierszu z 1817 roku dał wyraz swej dezaprobacie dla postanowień Kongresu Wiedeńskiego, który odmówił zgody na polityczne zjednoczenie Niemiec:

Kontynuuj czytanie →

złote pola Turyngii, grafitowe niebo

czwartek, 09.07.2020

Fryderyk I Barbarossa

Barbarossa właśnie się obudził. Ma nieprzytomne spojrzenie, głowę nieco pochyloną, jakby to ona, raptownie opadając na pierś, obudziła go jak każdego, kto doświadczył nierównej walki z drzemką. Usta półotwarte, jedną ręką jeszcze gmera w kędzierzawej i długiej brodzie, drugą już trzyma miecz, trochę nie jak wojownik broń, a jak zniedołężniały starzec kij do podparcia. Siedzi, ale lewą nogę ugiął jakby właśnie miał się zerwać do biegu. Jest prawie gotowy, a prawie, jak pouczają nas współczesne reklamy, robi wielką różnicę.

Kontynuuj czytanie →

kolonia artystów – czym jest, czym była

piątek, 03.07.2020/260 dzień życia w Niemczech

Fragment „Majowej dziewczyny” Antona Burgera – również do zobaczenia w Kronbergu. Polecam!     

Po opublikowaniu tekstu o kronberskiej kolonii malarskiej (tutaj) zdałam sobie sprawę, że ten termin może być dzisiaj znany niewielu. Słówko kolonia, pomimo przynajmniej sześciu definicji słownikowych, wydaje się wychodzić z użycia. Już dawno przestało być kojarzone z krajem okupowanym i eksploatowanym czy wyodrębnionym osiedlem podmiejskim/wiejskim, położonym w odosobnieniu. Dzięki serialom w świadomości widzów ostała się jeszcze kolonia jako miejsce przymusowego pobytu. A jak miejsce przymusowego pobytu, to i kolonia dla dzieci ;-), czyli zorganizowany wypoczynek w ośrodku kolonijnym –  taką kolonię od lat skutecznie wymazują ze słownika zmiany społeczne, dzieła zniszczenia niechybnie dokończy pandemiczna histeria.
Jakkolwiek by nie patrzeć, dla każdej z tych definicji wspólne są dwa założenia: skupisko (ludzkie) i jakaś forma jego organizacji czy wyodrębnienia. I te dwa aspekty pięknie określają również kolonie artystów, przy czym od razu napiszę, że pobyt w nich nie był karą, a wyrazem wolnej woli i chęci uczestników 😉 .

Kontynuuj czytanie →

Kronberg i (ważna) niemiecka Kolonia Artystów

wtorek, 30.06.2020/257 dzień życia w Niemczech

Fritz Wucherer, Am Bodensee, 1905. Obraz z kolekcji muzealnej, jeden z moich ulubieńców;
Wucherer był ostatnim z artystów zrzeszonych w kolonii, zmarł w 1948 roku.

Podróże na południowy-zachód, w klimatyczną dolinę Renu pozwoliły mi nieco odpocząć od architektury szachulcowej i górskich krajobrazów Taunusa. I po tej przerwie powrót na północ od Frankfurtu okazał się zaskakująco przyjemny. W miniony weekend zanosiło się na deszcz, w czasie deszczu, wiadomo, dzieci się nudzą, a wówczas najlepsze są muzea (między innymi, tej wersji będę się trzymać 😉 ). Tak wylądowaliśmy w malutkiej miejscowości Kronberg z jej kameralną i uroczą starówką, przepięknym niewielkim kościołem św. Jana i galerią malarstwa XIX i XX w. upamiętniającą jedną z pierwszych, a zarazem jedną z najważniejszych niemieckich kolonii artystów.
Ta galeria jest niesamowita z kilku powodów. Każdy z nich osobno jest wystarczający, żeby do niej zajrzeć, a suma stanowi rzecz nie do odparcia. Dzisiaj o Kronberger Malerkolonie Museum. Zapraszam!

Kontynuuj czytanie →

das Yoga

piątek, 26.06.2020/253 dzień życia w Niemczech

Czas płynie, troszkę się już w tych Niemczech rozkokosiłam, powolutku myślę o tym, by to, co było miłą codziennością w Polsce, towarzyszyło mi i nad Menem. I tak powróciły pomysły, by znaleźć dla siebie jogowe miejsce i uzupełnić to, co wyprawiam na macie w domu, o dodatkowe wsparcie na zewnątrz. A może, może nawet o nauczyciela, przewodnika duchowego i przyjaciela w mej jogowej podróży? Byłoby to co najmniej dziwne, myślę sobie, gdyby mój jogowy przewodnik rozmawiał ze mną akurat po niemiecku, ale nie takie rzeczy już w życiu widziałam, trudno, dam radę.
I tak zaczęłam swe jogowe niemieckie poszukiwania.

Kontynuuj czytanie →