czwartek, 26 września
2019/ 35 dzień życia w Niemczech
Tutaj, to znaczy w Niemczech,
bardzo często dachy, które są płaskie, obsiewa się trawą, czasem drobnymi
krzewami. Jeszcze nie dotarłam do źródła, które by mi to wytłumaczyło. Myślę,
że to element eko życia, w końcu każde ździebełko wsysa CO2, by oddać tlen.
Wzrusza mnie ta zielona gospodarność. I w dodatku wzrusza, można powiedzieć, co
dnia, ponieważ kilka takich dachów widzę z okna i z tarasu. Moim ulubieńcem
jest ten najbliższy, na którym rosną jakieś pełzające skalniaki, niektóre
jeszcze ciemnozielone, niektóre już zrudziałe od tegorocznych upałów i słońca.
I wśród tych skalniaków ktoś postawił kruka. Kruk (a może gawron? Detale z tej
odległości są trudne do uchwycenia) jest spory, czarny jak to kruk, po
niemiecku solidny, więc zapewne z jakiegoś metalu i wygląda jak najprawdziwszy
ptak. Głowę ma nieco pochyloną, ostry dziób zwrócony w dół w wyczekiwaniu na
dogodny moment, by szybkim ruchem załatwić jakiegoś robaka. Mistrzostwo świata.
Napięcie jest takie, że co rano spoglądam przez szybę, by sprawdzić, czy w
końcu coś dziabnął.
Kontynuuj czytanie →